wtorek, 12 marca 2013

Pierwszy dzień

Dokonało się. Dotarłam do Mediolanu. Moje pierwsze wrażenie? Oczywiście, swoją przygodę z krajem oliwy, wina i makaronu chciałam rozpocząć od tego słynnego zdania: 


Niestety, nie udało mi się tego dokonać. Moja ogromna chęć wypowiedzenia tych słów niestety została stłumiona poprzez 33-kilogramową walizkę i kilka podręcznych bagaży, których ciężar dorównywał mojej wadze. Pomimo tego małego szczegółu oraz faktu, iż taksówkarz oczekujący na naiwnych podróżnych, próbował mnie naciąć, pierwsze odczucie to: Mediolan to pełne życia, barwne miasto. 

Próba dopięcia walizki przed wyjazdem na Erasmusa.

Dnia, którego wyjechałam, było znacznie cieplej, aniżeli w Polsce. Jednakże pogoda na przełomie lutego/marca nie jest jeszcze pogodą wiosenną, jaką wszyscy oczekują, wybierając się na południe Europy. Na to, według miejscowych osób, należy poczekać około 1-2 tygodni. 

Rada dla osób, które chcą wyjechać do Włoch: jeżeli jesteście na diecie, nie róbcie tego. Jeżeli kochanie włoską kuchnię, nie jest możliwe, aby utrzymać tu swoją wagę. Moi znajomi, którzy są tu od października - przybrali na wadze średnio 6 kilogramów. Po prostu nie da się inaczej. Jest tu tyle pysznych deserów, mnóstwo rodzajów pizz, jak i aperitivo, które jest popularne zwłaszcza w północnej części Włoch.






Do tej pory byłam na kilku wycieczkach po Mediolanie oraz miastach położonych niedaleko. Gdy tylko będę miała chwilę czasu, chętnie je opiszę. Tymczasem - na przystawkę - zdjęcia z samego serca Milano. Katedra Duomo St. Maria Nascente di Milano.






Show comments
Hide comments

1 komentarz: